W Sobotę na obiektach sportowych "Pasów" przy ulicy Wielickiej, liderująca w IV lidze Małopolski Zachodniej rezerwa Cracovii Kraków miała być czwartym sparingpartnerem MKS-u Trzebinia-Siersza.
Jednak o godzinie 10.00, kiedy to mieliśmy usłyszeć pierwszy gwizdek sędziego na boisku ze sztuczną nawierzchnią zalegała kilkucentymetrowa warstwa śniegu, gospodarze nie zadbali o to by boisko było odśnieżone. Za usunięcie zalegającego śniegu zabrano się dopiero przed godz.10.00. Boisko było odśnieżone przeszło półtorej godziny później. Rozgrywania meczu z tak dużym opóźnieniem trzebinianie uznali za bezsensowne. Tym, bardziej, że o godz. 12 na obiekcie miał zostać rozegrany kolejny mecz kontrolny.
Zamiast sparingowego przetarcia z wymagającym rywalem (w kadrze Cracovii II można było zobaczyć Mateusza Cetnarskiego i Łukasza Zejdlera na codzień grających w ekstraklasie), gracze MKS odbyli tylko kilkudziesięciominutowy trening.
Postawa działaczy, trenerów rezerw Cracovii nie była profesjonalna. MKS musiał zapłacić koszty transportu, koszty sędziowskie, chodź wystarczyłby tylko telefon z informacją, że nie gramy. Na pewno zawodnicy grający, bądź ocierający się o zespół Ekstraklasowy zastanawiali się czy są w dobrym miejscu i jak można nie przygotować boiska do gry, do którego się zobowiązano. Co jak co ale, żeby tak mógł postępować "profesjonalny" klub ? Na pewno na taki się kreuje, ale ten przykład na to nie wskazuje.
- Żałuję, iż dzisiejszy sparing się nie odbył, ale niestety nie mieliśmy na to żadnego wpływu. Na szczęście udało się przeprowadzić krótki trening, także dzisiejsza wizyta w Krakowie nie była całkowicie bezcelowa. Mam nadzieję iż więcej nie będzie mi dane spotkać się z taką sytuacją - powiedział Krzysztof Pająk, bramkarz MKS.
Zdjęcie: przelom.pl