Zgodnie z oczekiwaniami, w sobotę (godz. 17) MKS Trzebinia-Siersza, na własnym stadionie, stanie przed szansą wygrania grupy zachodniej IV ligi. W meczu sezonu przeciwko Jutrzence Giebułtów, nad którą ma dwa punkty przewagi, musi przynajmniej zremisować, by cieszyć się z awansu do III ligi, a z której spadła w 1997 roku, ale jeszcze na Śląsku.
Gdyby na początku wiosny, kiedy trzebinianie gubili punkty, powiedział im, że w ostatnim meczu sezonu zagrają o mistrzostwo, pewnie nie uwierzyliby w taki rozwój wypadków. - Mieliśmy trudny początek wiosny, ale w ogólnym bilansie to nasza konkurencja przeżywała chyba trudniejszy od nas okres. Przecież na półmetku traciliśmy do Jutrzenki pięć punktów, a teraz mamy nad nią dwa „oczka” przewagi. Każdy ma jednak swoje problemy. Najważniejsze, że przed ostatnim meczem wszystko zależy od nas i nie musimy się na nikogo oglądać. – zwraca uwagę Paweł Olszowski, trener MKS.
W Trzebini przyznają, że nie zwracają uwagi na możliwość „podpórki”, czyli asekuracyjnej walki o remis. - Trzeba walczyć o zwycięstwo, żeby przynajmniej osiągnąć mistrzowski remis. Tak będę nastawiał zespół. Musimy tak zagrać, skoro wpadliśmy w solidność. Może wiosną nie gramy ładnego dla oka futbolu, ale najważniejsze, że potrafimy przeciągać wyniki na swoją stronę. Od przegranej na własnym boisku z Kalwarianką 0:1, a było to 19 kwietnia nie zaznaliśmy goryczy porażki w kolejnych ośmiu spotkaniach, wygrywając aż sześć. - trener Olszowski uchyla rąbka tajemnicy na najważniejszy mecz sezonu.
Trzebinianie zremisowali tylko u siebie z Halniakiem Maków Podhalański 1:1 i w Sieprawiu z Karpatami 0:0. - Ktoś może powiedzieć, że potykaliśmy się z zespołami z dolnych części tabeli, ale to wcale nie ułatwiło nam zadania. Przeciwnie. Drużyny walczące o utrzymanie były niezwykle zdeterminowane. Znacznie bardziej od tych z okolic czołówki tabeli, które nie grały już o nic. – tłumaczy trzebiński szkoleniowiec.
Spokojnie do meczu w Trzebini podchodzą w obozie rywali. - Dwa lata temu świętowałem w Trzebini awans do IV ligi. Owszem, MKS nie był naszym bezpośrednim rywalem, bo trzebiński stadion był neutralnym obiektem wyznaczonym przez okręgową centralę dla uczestników barażu. Niemniej jednak być może znowu będzie dla mojej drużyny szczęśliwy. Historia lubi zatoczyć koło. – wspomina Jan Cyniewski, trener Jutrzenki.
Szkoleniowiec Jutrzenki uważa, że gra z nożem na gardle będzie dla jego zespołu czynnikiem mobilizującym. - Trzebinia ma swój styl gry, różniący się od naszego, ale nie będę analizował obu stron. Wierzę w swoich chłopców. Niby przegraliśmy na koniec jesieni u siebie z Trzebinią 1:2, ale byliśmy wtedy zespołem zdecydowanie lepszym. Po objęciu prowadzenia mieliśmy multum okazji dobicia rywali, ale żadnej nie wykorzystaliśmy. Trzebinianie ograniczyli się do przeszkadzania w grze, ale wykorzystali stałe fragmenty. Zabrakło nam szczęścia. Mam nadzieję, że tym razem będzie ono z nami. – twierdzi Jan Cyniewski.
Źródło -> http://chrzanow.naszemiasto.pl/artykul/trzebinia-stawka-ostatniego-meczu-mks-z-jutrzenka-giebultow,2321286,t,id.html