MKS Trzebinia-Siersza – Przeciszovia Przeciszów 0:0
MKS: Gielarowski – Kalinowski, Juraszek, P. Szczepanik, Sieczko – T. Szczepanik, Kowalik, Lickiewicz (70. Ciepichał), Giermek (46. Ołownia) – Pająk (85. Dudek), Krawczyk.
Duży niedosyt towarzyszył kibicom, zawodnikom i działaczom MKS-u po końcowym gwizdku. Trzebinianie stworzyli sobie kilka sytuacji, po których bramki paść powinny, niestety do siatki Przeciszowa nic dziś nie wpadło. Goście przyjechali po remis i cel osiągnęli. Zdecydowanie najciekawszą postacią spotkania była pani sędzina z Bochni, która aby utem
O pierwszej połowie za wiele powiedzieć nie można. Gra toczyła się głównie w środku pola. Żaden z zespołów nie zagroził bramce rywala poza ostatnią minutą, kiedy to po dalekim wyrzucie z autu Tomasza Szczepanika, Pająk uderzył głową tak, że piłka trafiła w słupek. W przeciągu całej pierwszej połowy goście oddali zaledwie trzy strzały w światło bramki, a miejscowi dwa. Bramkarze nie mieli jednak żadnych problemów z ich obroną.
Emocje w końcu przyszły. Wraz z gwizdkiem rozpoczynającym drugą połowę do natarcia przystąpili żółto-czarni. Już w 50 minucie powinno być 1:0, kiedy po dalekim podaniu w sytuacji sam na sam z bramkarzem Przeciszovii znalazł się Lickiewicz. „Lisek” zwlekał jednak ze strzałem aż wrócili defensorzy i wyjaśnili sytuację. Pięć minut później Kowalik wpadł prawą stroną w pole karne, chciał dograć do stającego kilka metrów przed bramką Lickiewicza, ale golkiper gości wyczuł jego intencję. Za moment Krawczyk huknął z dystansu centymetry nad poprzeczką. W 60. minucie gorąco było pod bramką MKS-u, kiedy oko w oko z Gielarowskim stanął jeden z zawodników gości. Trzebiński bramkarz świetnie obronił jego strzał. Kolejna akcja przyniosła szansę gospodarzom. Tym razem przed bramkarzem stanął Kowalik, próbował lobować, ale nieskutecznie. W 31.minucie Kowalik w swoim stylu wdarł się prawa stroną i wyłożył piłkę do tyłu Tomaszowi Szczepanikowi, ten jednak uderzył niefortunnie i piłka poszybowała nad poprzeczką. Za moment trochę pracy miał Gielarowski, jednak poradził sobie ze strzałem piłkarza Przeciszovii. W 79. minucie Kowalik wyłożył piłkę znajdującemu się na 7. metrze przed bramką Lickiewiczowi, także tym razem piłka poszybowała nad poprzeczką (po nodze obrońcy). W końcówce miejscowi próbowali wszelkich sposobów aby przechylić szalę na swoją korzyść, ale nic z tego nie wyszło.
Galeria zdjec z meczu