PP MKS Trzebinia-Siersza – Janina Libiąż 2-1 (0-0)
1-0 Sławomir Smoleń (55), 2-0 Jakub Pająk (90), 2-1 Radosław Górka (90+3)
MKS: K. Pająk – Kukla, Juraszek, Kalinowski, T. Szczepanik (66. P. Szczepanik), Sieczko, Ołownia, Lickiewicz, Muras (56. Kowalik), Giermek (71. J. Pająk), Smoleń (79. Małodobry).
MKS Trzebinia-Siersza awansował do finału Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu piłki nożnej Chrzanów. W środę w półfinale, trzebinianie pokonali trzecioligową Janinę Libiąż 2:1. Bramki dla naszego zespołu zdobywali Sławomir Smoleń i Jakub Pająk. W finale, który rozegrany zostanie jeszcze jesienią „żółto-czarni” zmierzą się z Nadwiślaninem Gromiec.
Mecz nie był wielkim widowiskiem, ale kibice zwłaszcza w drugiej połowie nie mogli narzekać na brak emocji. W pierwszej odsłonie spotkanie było wyrównane, a obie ekipy sporadycznie zagrażały bramkarzom rywali. Goście dwukrotnie sprawdzili strzegącego trzebińskiej bramki Krzysztofa Pająka. Na początku meczu uderzał Kanclerz, a w 28. minucie Orłowski na pełnym biegu minął miejscowego golkipera i trafił w boczną siatkę. MKS sytuacje miał podobne. W 15. minucie Marcin Giermek wdarł się przed pole karne, uderzył, ale bramkarz najpierw efektownie obronił jego strzał, a kilka sekund później dobitkę Sławomira Smolenia. Napastnik gospodarzy mógł się zrehabilitować trzy minuty później, ale tym razem przestrzelił. Bramkę do szatni mógł zdobyć za to Kukla po dośrodkowaniu Giermka, ale i tym razem golkiper z Libiąża był na posterunku.
Po zmianie stron w końcu kibice obejrzeli gole. W 55. minucie piłkę w środku pola przechwycił Sebastian Ołownia, podał prostopadle do Smolenia, a ten uderzył tak, że bramkarz nie miał nic do powiedzenia. Przyjezdni nie kwapili się do odrobienia straty, wiec tempo podkręcili miejscowi. Zawodnicy MKS-u próbowali zaskoczyć bramkarza Janiny strzałami z dystansu. Groźnie uderzali m.in. Kowalik i Małodobry. W 75. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego ostro huknął Sieczko, ale strzał obronił bramkarz. Kilka minut później Kowalik ruszył lewą stroną, posłał przekątną piłkę w pole karne do Sieczki, ten jednak źle zagrał do partnerów z zespołu. Później Sieczko dograł idealną piłkę Kowalikowi, pomocnik Trzebini uderzył głową, ale nad poprzeczką. Kiedy arbiter zaczął już powoli spoglądać na zegarek „żołto-czarni” zadali drugi cios. W polu karnym przytomnie zachował się Jakub Pająk, uderzył tuż przy słupku i zrobiło się 2:0. Gościom udało się zmniejszyć rozmiary porażki już w doliczonym czasie. Nie popisał się przy tej sytuacji przyzwoicie broniący przez cały mecz golkiper Trzebini, który skopiował wyczyn Artura Boruca z Belfastu, minął się z piłką i do pustej bramki dobił zawodnik z Libiąża.
Więcej na temat meczu na portalu tygodnika "Przełom" - kliknij tutaj