MKS Trzebinia-Siersza – Niwa Nowa Wieś 2-2 (0-0)
0-1 Przemysław Dudzic (58), 1-1 Marcin Giermek (73), 1-2 Sebastian Ołownia (85-samob.), 2-2 Jakub Juraszek (90+3)
MKS: Gielarowski – Kukla, Juraszek, Kalinowski, P. Szczepanik, Kowalik (71. Ołownia), Czyszczoń, Lickiewicz, Wojdyła (59. Sieczko), Giermek, J. Pająk (82. Małodobry)
Sporą dawkę emocji zaserwowali w sobotę kibicom gracze obydwu drużyn. Mecz był ciekawy, szybki a ostatnie minuty jak z filmu Hitchcocka.
Obie ekipy walczyły w tym spotkaniu o pełną pulę i nikogo nie zadowalał podział punktów. To widać było od pierwszych minut.
W 2 minucie dobrą okazję stworzyli sobie przyjezdni, ale Przemysław Dudzic przestrzelił. To samo zrobił kilka minut później Michał Kowalik po drugiej stronie boiska – mocny strzał pomocnika MKS-u przeleciał nad poprzeczką. W 17. minucie Juraszek najpierw przymierzył z rzutu wolnego (bramkarz Niwy piąstkował na róg), a później główkował nad bramką. Po półgodzinie gry gospodarzy od straty bramki uratowała poprzeczka po strzale Dudzica. MKS odpowiedział szybko. Paweł Szczepanik zagrał do Jakuba Pająka, ten będąc w polu karnym „nawinął” obrońcę i zamiast spytać bramkarza w który róg bramki trafić do siatki, huknął nad poprzeczką. Po chwili miejscowi przeprowadzili kolejną dobrze zapowiadającą się akcję, ale tuż przed bramką Kamil Wojdyła niecelnie zagrał do partnera z zespołu. W 41. minucie faulowany przed polem karnym był Marcin Giermek, Poszkodowany wykonał stały fragment gry, piłka trafiła na głowę do Juraszka – strzał obronił jednak golkiper z Nowej Wsi.
Kibice doczekali się bramek w drugiej połowie. Jako pierwsi do siatki trafili goście a konkretnie Dudzic, który ładnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Gielarowskiemu. Wcześniej przed szansą stanął Kowalik, który po akcji z Giermkiem uderzył wprost w bramkarza. Po stracie bramki MKS podkręcił tempo, ale dobra gra defensywy gości neutralizowała zagrożenie przeważnie w okolicach pola karnego. Ataki miejscowych w końcu przyniosły powodzenie. W 73. minucie Giermek dostał piłkę w okolicach narożnika pola karnego, przymierzył technicznie i piłka wpadła do siatki w prawym górnym rogu bramki. Piękna bramka jeszcze bardziej zmobilizowała miejscowych do walki, ale cios zadali goście. Zawodnicy Niwy w 85. minucie przeprowadzili szybką kontrę, a piłkę do siatki wpakował… zawodnik MKS-u Sebastian Ołownia. Trzebinianie nie stracili jednak wiary w uratowanie punktu, ambitnie walcząc do końca. Ostatnie minuty to wręcz oblężenie bramki gości. Miejscowi pole bramkowe Niwy zamienili w kocioł. W końcu, a była to już 93. minuta, w ostatniej akcji meczu Juraszek po rzucie rożnym wepchnął piłkę głową do siatki i po chwili utonął w objęciach kolegów.
Więcej na temat meczu na portalu tygodnika Przełom - kliknij tutaj
Zdjęcia z meczu - kliknij tutaj