Orzeł Piaski Wielkie – MKS Trzebinia-Siersza 3:4 (0:0)
Bramki: 51. I 80. Chachlowski, 78. Kubera – 47. Rolka, 59. Domurat, 66. Giermek, 76. P. Szczepanik.
W rozegranym w Krakowie zaległym spotkaniu 20. kolejki. Orzeł Piaski Wielkie uległ MKS Trzebinia-Siersza 3:4. Mecz był solidnym iv-ligowym widowiskiem i trzeba przyznać, że to żółto-czarni zasłużenie zgarnęli trzy punkty. Wszystkie bramki strzelone w tym spotkaniu padły po przerwie. Trzebinianie strzelili cztery piękne bramki, które zapewniły im triumf.
MKS: Gielarowski - Kalinowski, Domurat, Kukla, P. Szczepanik - Kowalik (90 Muras), Rolka, Ołownia, Wojdyła (84 Juraszek) - J. Pająk (79 Smoleń), Giermek (90+3 Grzebinoga).
MKS zagrał bez czterech kluczowych zawodników, ale zastępujący ich piłkarze spisali się znakomicie. Do przerwy dominacja MKS-u nie podlegała dyskusji. Trzebinia śmiał atakowała i dochodziła do pozycji strzeleckich, brakowało tylko kropki nad „i”. Dobre okazje mieli m.in. Pająk (2 razy), Wojdyła i Kowalik.
Jak wykorzystywać sytuacje pokazał dopiero po przerwie niezawodny w tym sezonie Dominik Rolka. Kapitan MKS-u po dośrodkowaniu od Giermka otworzył wynik strzałem głową. Miejscowi szybko wyrównali za sprawą Chachlowskiego co zwiastowało emocje w tym meczu. Dalsza część meczu należała do gości. Trzebinianie ponownie objęli prowadzenie po fantastycznym strzale Macieja Domurata z niemal 30 metrów. Siedem minut później Marcin Giermek wykorzystał błąd defensywy Orła i technicznym strzałem podwyższył na 3:1. Następna bramka była dziełem Pawła Szczepanika. Obrońca MKS-u zdecydował się na strzał z dalszej odległości, a końcowy efekt był bardzo efektowny – piłka zanim wpadła do siatki odbiła się jeszcze od poprzeczki. Wydawało się, że w tym spotkaniu już nic nie może się wydarzyć i przyjezdni zgarną komplet punktów. Tym czasem miejscowi po dwóch strzałach z bliskiej odległości Kubery i Chachlowskiego doprowadzili do stanu 3:4. Ostatnie dziesięć minut MKS umiejętnie odpierał ataki gospodarzy i tylko wyczekiwał końcowego gwizdka. Na szczęście udało się dowieźć wynik do końca i to żółto-czarni wracali do domów w znakomitych humorach.
- Mecz bardzo fajny – mówił po spotkaniu kierownik zespołu MKS-u Alfred Godyń. – Miło było popatrzeć na to co pokazali chłopcy. Szkoda tylko straconych bramek, ale osiągnęliśmy to po co przyjechaliśmy. Nasze bramki były przedniej urody – zakończył z zadowoleniem popularny „Kiero”.