Sokół Przytkowice – MKS Trzebinia-Siersza 1:0 (1:0)
Bramka: 1. min. Lelek (karny)
MKS: Gielarowski – Sieczko, Kalinowski, Juraszek, P. Szczepanik – Rolka, T. Szczepanik, Giermek, Lickiewicz (59. Pająk) – Kowalik, Ciepichał (55. Krawczyk).
Fatalnie rozpoczął się ten pojedynek dla żółto-czarnych. Już w 1. minucie Sieczko zaczepił w narożniku pola karnego zawodnika gospodarzy i arbiter wskazał na wapno. Bramkę z „jedenastki” strzelił Lelek. Trzebinianie rzucili się momentalnie do odrabiania strat, ale ataki nie przyniosły zmiany rezultatu. Na specyficznym bardzo wąskim boisku łatwiej było się bronić niż prowadzić atak pozycyjny.
- Czegoś brakuje bo gra jest fajna – mówi kierownik zespołu MKS-u Alfred Godyń. Co z tego, że przez większość meczu po raz kolejny mamy przewagę jak nie ma efektów. Stwarzamy sytuacje, ale odzywa się stara przypadłość – skuteczność. Odmienić wynik w Przytkowicach mogli Pająk i Kowalik, który był dwukrotnie „sam na sam” z bramkarzem. Nasza gra się mogła podobać, nawet miejscowi się dziwili, że z taką grą mamy zerowy dorobek punktowy. Nie ma się co załamywać, to dopiero początek ligi. Jutro mamy trening, w piątek dzień wolnego, a w sobotę gramy z Karpatami. Na szczęście do zespołu wraca po pauzie za kartki Dariusz Czyszczoń.
Foto z meczu autor - Andrew