Sparing Rekord Bielsko-Biała – MKS Trzebinia Siersza 4-0 (2-0)
Bramki dla Rekordu: 18. Maślorz, 44. Papatanasiu, 62. Suchowski, 75. Żyła
Trzebinia: Wilk – Sieczko, Kukla, Ołownia, T. Szczepanik, Rolka, Czyszczoń, Giermek, J. Pająk, Czech, Lickiewicz oraz K. Pająk, Urbański, Kalinowski, P. Szczepanik, Muras, Kowalik i Ciepichał.
W stolicy Podbeskidzia zawodnicy MKS-u ulegli miejscowemu rekordowi 0:4. Miejscowi mieli więcej z gry niemal przez cały pojedynek, choć i trzebinianie mogli pokusić się o jakieś trafienia. Prowadzenie dla wicelidera śląskiej czwartej ligi zdobył po szybkiej kontrze Maślorz. Chwilę później wyrównać mógł Czech, jednak nie wykorzystał rzutu karnego. Tuż przed przerwą na 2:0 podwyższył Papatanasiu. W 66. minucie po celnej główce Suchowskiego było już 3:0. Ostatnią bramkę meczu bielszczanie zdobyli po rzucie karnym.
- Ciężko było się nam przyzwyczaić do boiska. Trenujemy na małych obiektach typu Orlik i sala gimnastyczna, a w tym roku było to dopiero drugie nasze wyjście na duże boisko. Rywal takie warunki ma na co dzień, nic dziwnego, że grał pewnie, miał więcej z gry – oceniał bramkarz Jakub Wilk. Byliśmy słabo zorganizowani, popełnialiśmy błędy w obronie i ustawieniu. Najlepszą okazję bramkową przy stanie 0:1 miał Czech, ale nie wykorzystał karnego po faulu na Sieczce. Plusem tego meczu było to, że prezentowaliśmy się dość dobrze kondycyjnie.
Jako przyczyny porażki podobne argumenty przedstawił Dominik Rolka - Rekord jest bardzo dobrym zespołem, trenującym w idealnych warunkach. My nie mamy okazji przeprowadzać zajęć na dużym boisku. Nie ma czucia piłki takiego jak powinien być. Bramki straciliśmy po szybkich kontrach, które zaczęły się od naszych strat. Mięliśmy swoje okazję, ale to wywal prowadził grę.